Czy może być jeszcze taniej?

Na parkiecie trwają silne spadki w reakcji na pogarszającą się koniunkturę światową – drożejącą ropę i problemy banków na świecie. Inwestorzy uciekają z warszawskiej giełdy i… wartość rynkowa niektórych spółek jest mniejsza od gotówki, jaką mają w kasie.

Spadki na warszawskiej giełdzie trwają niemal bez przerwy od 12 miesięcy. Od października ubiegłego roku do czerwca 2008 nie było miesiąca, żeby indeksy wzrosły. Tymczasem na zagranicznych giełdach jeszcze w III kwartale ubiegłego roku dominowały wyraźne wzrosty, a drugi kwartał 2008 r. najważniejsze giełdy zakończyły niewielkimi spadkami rzędu 2-3 proc. W tym samym II kwartale 2008 r. indeks WIG20 spadł o 10,9 proc. a wskaźnik dla małych i średnich spółek obniżył się o 15,4 proc. Patrząc na ranking giełdowych indeksów na świecie za ostatnie 12 miesięcy, WIG20 znalazł się w ostatniej dziesiątce najgorszych wskaźników giełdowych – większe straty przyniosły inwestorom m.in. inwestycje w Irlandii, Estonii (oba kraje w I kwartale 2008 r. zanotowały ujemny wzrost PKB), w Belgii i Szwecji a także w Turcji czy Wietnamie. W żadnym z tych krajów (może z wyjątkiem Szwecji) sytuacja gospodarcza nie jest tak dobra jak w Polsce. Mniej można było stracić na akcjach m.in. w USA, czy Wielkiej Brytanii, a więc w krajach najmocniej dotkniętych przez kryzys na rynku nieruchomości.

To już było

Obecną sytuacja na giełdach i w światowej gospodarce można przyrównać do drugiej połowy lat 70., kiedy kryzys naftowy spowodowany rewolucją w Iranie doprowadził do wzrostu inflacji w USA do poziomu ok. 10 proc. i bezrobocia do ok. 9,0 proc. Zdecydowane działania amerykańskiego banku centralnego doprowadziły do wzrostu podstawowych stóp procentowych do poziomu ok. 15 proc. (przejściowo nawet do 18 proc). W latach 1980-1981 amerykańską gospodarkę dotknęła poważna recesja, która na giełdzie przejawiała się spadkiem cen akcji ok. 22 proc. do połowy 1982 r. Obecna sytuacja jest nieco inna, bo drogiej ropie towarzyszy kryzys w sektorze finansowym, co nie pozwala zdecydowanie podnosić stóp procentowych. Z kolei w stosunku do końca lat 70. znacznie bardziej powszechne są energooszczędne technologie, biopaliwa, a udział wydatków na energię w koszyku dóbr przeciętnego konsumenta jest mniejszy.

Plotki podsycają wzrosty cen ropy

Niestety obecne przyczyny wzrostu cen ropy są w większym stopniu spowodowane nierównowagą popytu i podaży niż sytuacją polityczną. Usunięcie przyczyn wzrostu cen ropy nie będzie więc łatwe, choć do wysokich cen ropy przyczynia się także słaby dolar i napięcie na Bliskim Wschodzie związane z możliwym bombardowaniem instalacji atomowych przez Izrael.

Analitycy spekulują, że wybór na prezydenta Baraka Obamy, który deklarował rozpoczęcie rozmów z prezydentem Iranu, będzie oznaczał, że USA nie poprą zbrojnej akcji Izraela. Z tego powodu ewentualne naloty miałyby zacząć się jeszcze przed rozstrzygnięciem wyścigu do Białego Domu. Takie spekulacja tylko podgrzewają atmosferę i jeszcze bardziej umacniają trend wzrostowy na rynku ropy.

Coraz więcej niedowartościowanych spółek

Rynki akcji przeżywają konwulsje i mają ku temu powody. Jednak ceny akcji nie mogą wiecznie spadać, nawet jeśli w USA wystąpi recesja, a w Polsce wzrost gospodarczy zwolni. Akcje spółek giełdowych reprezentują udział w ich majątku w postaci środków produkcji, nieruchomości zapasów itp. Dodatkowo prowadzą biznesy generujące w wielu przypadkach stabilne zyski, z których następnie są wypłacane dywidendy. Obecny drastyczny spadek cen akcji na warszawskiej giełdzie doprowadził do sytuacji kuriozalnych.

Przykładowo, giełdowa wartość Relpolu jest niższa niż wartość gotówki w kasie. Kwota dywidendy wypłacana przez Grajewo, w stosunku do ceny akcji sięga 15 proc, znacznie przekraczając zyskowność lokaty bankowej. Wartość księgowa wielu mniejszych spółek – ale także spółek paliwowych – jest wyższa niż ich rynkowa wycena, co oznacza, że opłacałby się je kupić tylko po to, by je zlikwidować i sprzedać ich majątek.

Odbicie, gdy ropa spadnie…

Spadki cen akcji trwają już od roku. Trudno więc twierdzić, że to początek bessy. Prawdopodobnie znajdujemy się w środku trendu spadkowego, co dla inwestorów długoterminowych powinno być zachętą do zakupów. Z drugiej strony gospodarkę światową czeka jeszcze okres, kiedy wzrost cen surowców pociągnie za sobą wzrost cen produktów gotowych, na co banki centralne zareagują podwyżkami stóp. To z kolei powinno ostudzić wzrost gospodarczy i poprzez samokorygujący się mechanizm wyhamować wzrosty cen na rynku surowców.

Podwyżki stóp w USA zaczną się najwcześniej za pól roku, nie wiadomo także, czy na podobne chłodzenie gospodarki pójdą Chiny odpowiedzialne w dużej części za wzrost światowego popytu na surowce. Jednocześnie w 2009 roku Arabia Saudyjska zakończy potężny projekt inwestycyjny zmierzający do zwiększenia wydobycia ropy z obecnych ok. 10 mln do 12 mln baryłek dziennie. Przyszyły rok może być początkiem końca silnych wzrostów cen ropy – podaż wzrośnie, a tempo wzrostu popytu na paliwa wyhamuje.

…a banki przestaną tracić miliardy

Rynki akcji są także zakładnikiem sytuacji w branży finansowej na świecie. Dopóki inwestorzy nie doczekają się kwartału, kiedy banki nie przestaną odpisywać miliardów na stracone kredyty, dopóty ceny akcji banków będą spadać. Im dłużej banki będą odbudowywać swoją bazę kapitałową, tym mocniej zaostrzą zasady udzielania kredytów, co przyniesie podobny efekt do podnoszenia stóp procentowych – spowolni gospodarkę. Biorąc pod uwagę, że w tym roku w USA zmieni się oprocentowanie największej liczby kredytów hipotecznych (udzielanych w czasie boomu budowlanego 2002-2003, kiedy stopy procentowe były rekordowo niskie) jest szansa, że straty banków z tytułu niespłaconych kredytów na zakup nieruchomości w kolejnych latach będą coraz mniejsze.

Polskie akcje zbyt mocno przecenione

Obecnie trwa wzmożony odpływ środków z krajowych funduszy inwestujących -choćby w części – w akcje, w kierunku lokat bankowych. Hossa na warszawskiej giełdzie napędzana gorącym pieniądzem trafiającym do funduszy w latach 2005-2007 definitywnie zakończyła się – obecnie ucieczka tych samych pieniędzy nasila spadki. Inwestorzy, którzy nie byli skłonni zaakceptować ryzyka i przejściowych strat, ale skuszeni wysokimi historycznymi zyskami inwestowali w akcje, teraz odwracają się od bardziej ryzykownych inwestycji, zapewne na wiele lat.

Tymczasem gdy sytuacja na świecie nawet na krótki okres ustabilizuje się, ceny akcji niedowartościowanych polskich spółek silnie wzrosną, nawet jeśli krajowa gospodarka wyhamuje. Istnieje duża szansa, że pozytywne czynniki, które mogą wystąpić w przyszłym roku, zostaną wcześniej zdyskontowane przez światowe giełdy i już w IV kwartale dojdzie do silnego 20-25-proc. odbicia.

© Kurier Finansowy, Artur Zakrzewski

Komentarze

Skomentuj