KGHM ciągnie giełdę w dół. Expose nie wszystkim się spodobało
Po dobrze przyjętym expose przez analityków, ekonomistów, a nawet agencje ratingowe nasza giełda reagowała dziś bardzo mocnymi spadkami. Napędzał je ostry zjazd KGHM, którego spadki przekroczyły 9 proc.
Druga co do wielkości na naszej giełdzie spółka straciła po zapowiedziach Donalda Tuska mówiących o nowym podatku od kopalin. Rocznie ma on przynieść budżetowi nawet 2-3 mld zł.
Większość tej kwoty wpłaci należący do państwa miedziowy koncern. Po godzinie 9.20 spadek akcji KGHM przekroczył 9 proc. do poziomu 130 zł. Trzeba pamiętać, że już w piątek przecena sięgnęła 14 proc., co oznacza że wartość giełdowa spółki zmniejszyła się o 4 mld zł.
O godz. 14.20 spadek był już znacznie mniejszy, -6,25 proc. Za akcje trzeba było zapłacić 134,90 zł. Ok. 15.20 nastąpiła kolejna fala wyprzedaży akcji miedziowego giganta. Za chwilę znów powrócił w okolicę 130 zł za akcję. O 15.36 kurs KGHM to 131,80 zł. Ostatecznie na zamknięciu spadek wynosił 9,73 proc., akcja kosztowała 129,90 zł.
Na GPW znów rośnie apetyt na ryzyko
W ciągu 60 tygodni od dołka z lutego 2009 r. WIG zyskał na wartości ponad 100 procent. Straty z wcześniejszej bessy udało się odrobić w połowie.
Głód inwestorów na ryzykowne aktywa pozostaje na razie niezaspokojony. Groźba niewypłacalności Grecji spowodowała lekkie tylko jego przytępienie, które na warszawskiej giełdzie objawiło się pierwszą od prawie roku korektą – w jej trakcie WIG stracił przynajmniej 10 proc. (dokładnie – 10,3 proc.). Indeks rośnie znacznie szybciej niż na początku największej hossy w historii GPW (2001–2007). W listopadzie 2002 roku, również w 60. tygodniu po zbudowaniu dołka, indeks dopiero kończył głęboką korektę pierwszej fali wzrostowej i rozpoczynał właściwą hossę.
Również na tym samym etapie wcześniejszej hossy (1995–1997) rynek miał za sobą mocną przecenę. Czy odłożenie w czasie spadku, który z reguły jest ważnym elementem budowania długoterminowego trendu wzrostowego, sprawi, że kiedy się już pojawi, będzie znacznie głębszy od oczekiwań, czy może tym razem kursy odrobią straty po bessie praktycznie bez żadnego przystanku? czytaj więcej
Intuicja kibica
Szwajcaria to miejsce zbyt spokojne dla Sylwestra Cacka. Od sprzedaży Dominet Banku minęły dwa lata i biznesmen z Piaseczna na poważnie wraca z Alp do polskiego biznesu.
Właśnie zainwestował w dwie giełdowe spółki – firmę odzieżową Redan i sieć restauracyjną Sfinks Polska. Ich cechą wspólną jest to, że popadły w kłopoty finansowe i wywodzą się z Łodzi.
– Klucz geograficzny nie miał tu znaczenia. Są to firmy sieciowe, a ja po prostu rozumiem ten biznes – podkreśla Sylwester Cacek.
Korzystając z doświadczeń prowadzenia „sieciowego” Dominetu, teraz chce wyprowadzić na prostą obie firmy. Problem jednak w tym, że na podstawowy bankowy produkt, czyli pieniądz, popyt jest zawsze, natomiast w odzieżówce czy restauracjach trzeba stworzyć dobry produkt i dobrze go sprzedać. Czy były nauczyciel WFu, twórca banku Dominet, to potrafi?
Hossa musi jeszcze zaczekać
Zgodnie z oczekiwaniami sprzed miesiąca dynamiczny wzrost cen akcji wyhamował w okolicach poziomu 1900 pkt dla WIG20. Część znajdujących się w naszym portfelu akcji została sprzedana w wyniku aktywacji pozostawionego zlecenia, część sprzedaliśmy na sesji 15 maja.
Przez ostatnie 2,5 miesiąca zwyżkom towarzyszył gwałtowny wzrost optymizmu. Wydaje się, że osiągnął on na tyle wysoki poziom, że dalszy wzrost kursów stał się bardzo mało prawdopodobny. Jednocześnie napłynęła spora dawka negatywnych informacji, które mogą stać się pożywką do zainicjowania silniejszej korekty trendu wzrostowego. Te informacje to słabsze od oczekiwań wyniki finansowe spółek, dane o spadku sprzedaży detalicznej i produkcji, prognozy wystąpienia recesji oraz napawające największym niepokojem przewidywania kłopotów krajowego budżetu.
Dobrze zmotywowani
W połowie 2006 r. gruchnęła plotka, że z Domu Maklerskiego Banku Handlowego odchodzą maklerzy obsługujący inwestorów instytucjonalnych. DM BH był wtedy liderem na GPW, więc konkurencja obawiała się, że jego wysoko wynagradzanych pracowników przyciągnął gigant światowego rynku maklerskiego. Gdy ostatecznie Stanisław Waczkowski z zespołem trafił do prywatnej Ipopemy, wielu odetchnęło z ulgą.
Oprócz Jacka Lewandowskiego, założyciela tego butiku inwestycyjnego, mało kto wierzył, że bez zaplecza banku będą oni w stanie pozyskać zaufanie i biznes od inwestorów instytucjonalnych. Ale wystarczył dosłownie miesiąc, aby udowodnić, jak słuszny był to transfer. W listopadzie 2006 r. Ipopema pośredniczyła w transakcjach wartych 2 mld zł i osiągnęła ponad 5-proc. udział w obrotach na GPW. W jednej chwili wyprzedziła walczących od lat o ten sam kawałek tortu DB Securities, KBC Securities i Erste Securities. W następnych miesiącach było coraz lepiej, a 2008 r. zamknęła 9,3-proc. udziałem w rynku. Mocna pozycja w tym segmencie dała brokerowi większą siłę przebicia w prowadzonej bankowości inwestycyjnej. W 2007 r. zorganizowała sześć ofert IPO i SPO wartych 0,8 mld złotych.
Budowanie portfela
Odpowiedzialny inwestor powinien pamiętać, że jego zdywersyfikowany portfel ma być oparty na zróżnicowanych, w zależności od chęci ponoszenia ryzyka, produktach krótkoterminowych, długoterminowych lub instrumentach płynnych, a zyski zapewni tylko skuteczna i konsekwentna realizacja wcześniej opracowanej strategii dostosowanej do zmieniających się uwarunkowań rynku. Przedstawiamy więc kilka cennych wskazówek dotyczących budowy portfela inwestycyjnego i zarządzania nim.
Banalne jest stwierdzenie, że należy kupować fundusze akcji, gdy indeksy giełdy sięgają dna, a sprzedawać, kiedy są na szczycie. To piękna bajka, którą opowiadają wszyscy, ale po fakcie. W praktyce niewielu udaje się przewidzieć zachowanie rynku. Obecnie ekonomiści i analitycy zastanawiają się, kiedy rynek osiągnie dno i kiedy zacząć kupować.
Pozycja lidera coraz bliżej
GPW W grudniu obroty akcjami na parkiecie w Warszawie były większe niż w Wiedniu
W grudniu 2008 roku po raz drugi z rzędu, a przy tym po raz drugi w historii, wartość obrotów na warszawskim parkiecie była wyższa niż w przypadku giełdy wiedeńskiej – wynika z najświeższych danych Federation of European Securities Exchanges (FESE), organizacji zrzeszającej europejskie rynki.
Nie uwzględniając różnic kursowych i biorąc pod uwagę tylko akcje krajowych spółek, w Warszawie obroty wyniosły 2,3 mld euro, a w Wiedniu 1,9 mld euro (obroty liczone są tu jednostronnie; w niektórych statystykach podaje się sumę popytu i podaży). Miesiąc wcześniej było to odpowiednio 3 mld euro i 24 mld euro.
Niełatwa animacja kontraktów na waluty
Duże wahania kursu złotego utrudniają handel walutowymi futures. GPW pozyskała drugiego animatora dla tego rynku. Czy to wyraz niezadowolenia z pracy XTB?
Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska został animatorem dla kontraktów walutowych. Uzupełni na tym rynku działalność X-Trade Brokers, który podtrzymuje płynność na rynku od listopada 2007 r.
Władze warszawskiej giełdy szukały nowego animatora od dawna. Rozmawiały m.in. z kilkoma bankami. Ostatecznie dogadały się z liderem na rynku terminowym. DM BOŚ odpowiadał za 22,9 proc. obrotu kontraktami na GPW w grudniu.
Mniejszy spread
Umowa brokera z giełdą zakłada animację wszystkich par walut: USD/PLN, EUR/PLN, CHF/PLN, przy spreadzie 120 pipsów dla kontraktów o najbliższym terminie wykonania. Oznacza to, że maksymalna różnica między kursem sprzedaży a kupna futures tej samej serii wynosić może 1,2 zł (1 pips odpowiada 1 gr). Aby równoważyć rynek, DM BOS wystawiać będzie oferty po 10 sztuk kontraktów.
Grzebiąc kijem w mrowisku
W minionych 12 miesiącach z funduszy inwestycyjnych wycofano 35 mld zł. Po kilku dobrych latach przyszło odwrócenie trendu. Przyczyna zniechęcenia do funduszy jest prosta: DUŻE straty. Głównym winowajcą: rynek akcji. Mimo że średnia roczna stopa zwrotu z WIG-u wyniosła 5 proc. w ciągu ostatnich pięciu lat, to wynik inwestycyjny sektora TFI na akcjach, liczony wewnętrzną stopą zwrotu (IRR), wyniósł -17,7 proc. w skali roku (dla porównania, OFE mają w tym okresie IRR równy o, czyli wartość akcji w 2008 r. równa jest wartości początkowej z 2004 r. i sumie wpłat na akcje).
Zakładając, że zachowana byłaby proporcja między sumą wpłat w okresie 2004-2008 a wartością portfela na początku 2004 r., plan systematycznego inwestowania w akcje (WIG) przyniósłby w sektorze TFI wynik (IRR) na poziomie -12,2 proc. rocznie (dla porównania, 0 proc w OFE).
Standardy na przeczekanie kryzysu
Zmiany w standardach rachunkowości, umożliwiające reklasyfikację aktywów, wywołały spore zamieszanie na rynku. Przepisy adresowane były głównie do instytucji finansowych. Mogły z nich jednak skorzystać również firmy posiadające akcje spółek giełdowych, wraz z przywilejem pojawiły się także obowiązki.
Rozporządzenie Komisji Wspólnot Europejskich wprowadziło możliwość zmiany zasad klasyfikacji aktywów finansowych nawet w przypadkach, w których wcześniej obowiązujące przepisy tego zabraniały. W efekcie firmy mogły uratować sprawozdania za III kwartał. Decyzja podjęta przez zarząd przed koncern października umożliwiała bowiem zmianę klasyfikację aktywów ze wsteczną datą. Pytani przez nas audytorzy zwracają jednak uwagę na dodatkowe obowiązki informacyjne, jakim będą musiały sprostać firmy, które zdecydują się na ten zabieg.