Pogoda nie tylko dla bogaczy
Dzieła sztuki niezmiennie kojarzone są z formą lokaty kapitału przeznaczoną wyłącznie dla osób najzamożniejszych. Tymczasem zakup dobrego obiektu sztuki najnowszej to wydatek rzędu kilku tysięcy czy wręcz kilkuset złotych. Wchodząc na rynek, twórca nie może pozwolić sobie bowiem na wygórowane ceny.
Przewidywać sukces młodego artysty, a co się z tym wiąże potencjalny wzrost wartości jego prac, to jednak tak jakby przewidywać pogodę. Analiza szeregu informacji pozwala postawić mniej bądź bardziej pewną tezę, jednakże stuprocentowej pewności co do tego typu prognoz mieć nie sposób.
Po pierwsze – obserwacja
Budowę kolekcji dziel sztuki współczesnej rozpocząć należy od obserwacji tego, co dzieje się aktualnie na rynku, lektury fachowych czasopism, ale także bywania na wernisażach czy targach. Segmentem sztuki współczesnej bowiem, w znacznie większym stopniu niż ma to miejsce w przypadku sztuki dawnej, rządzą okresowe trendy i mody. Dlatego też tak ważne jest, by „być na bieżąco”. Trzeba patrzeć, poznawać, chłonąć, nie bać się zauroczyć i odkrywać w sobie pasję.
Monika Weber, doradca do spraw inwestycji na rynku sztuki w firmie Wealth Solutions, uczula, by zwracać ponadto uwagę na to, w jakich kolekcjach znajdują się owe prace: „Należy się niestety kierować stroną menadżerską — czyli nie decyduje sam talent artysty, ale pod czyimiś skrzydłami się znajduje”.
Etap drugi – analiza informacji
Warunkiem skuteczności naszych prognoz jest posiadanie rzetelnych informacji. Zatem przystępując do analizy posiadanych danych, w pierwszej kolejności warto zweryfikować, z jakiego źródła pochodzą, czy są rzetelne i przede wszystkim — czy są prawdziwe. Warto przy tym zwrócić uwagę na ich precyzyjność. Przykładowo wzmianka w notce biograficznej interesującego nas twórcy, iż wystawiał on swoje prace w Nowym Jorku czy Bazylei, może świadczyć o tym, że interesują się nim zagraniczne galerie, ale równie dobrze może oznaczać jedynie tyle, że ów artysta odwiedził jakiś czas temu wspomniane miejsca i przy okazji wystawił swoje prace na chodniku.
Przy próbie zdefiniowania potencjału młodego twórcy bardzo ważna jest również odpowiedz na pytanie, czy można mu zaufać? Czy znajdujemy w jego twórczości, ale również samej osobie znamiona determinacji, zdecydowania w tym, co robi.
Czy sztuka to dla niego nieodłączny element codzienności, czy aby nie pewnego rodzaju kaprys, który porzuci przy pierwszej lepszej okazji? W zderzeniu z poakademicką rzeczywistością nie każdemu wystarcza zapału i sił na walkę o utrzymanie się ze swojej twórczości. Krótko mówiąc, żeby poznać się na artyście, który nie ma jeszcze dorobku, trzeba po prostu patrzeć, z jakim zaangażowaniem podchodzi do działania.
Osobowość dobrze rokującego młodego twórcy powinna być ponadto nacechowana indywidualizmem. Artysta musi być oryginalny, a do tego przekonujący. Żeby mógł takim być, koniecznie sam musi być przekonany o wartości tego, co robi. Warto zwrócić uwagę na jego dorobek, przypatrzeć się ewolucji jego twórczości, ale także podejściu, jakie wykazuje wobec kwestii rynkowych. Zaangażowanie w sferze promocji i dążenie do pokazywania prac jest bowiem również bardzo istotne. Talent, owszem jest niezbędny, ale kluczem do szeroko pojętego sukcesu jest (jak wszędzie) odpowiednio przeprowadzona strategia marketingowa.
Warunek – promocja
„Promocja to pierwszy krok do sukcesu. Promocja rozumiana przede wszystkim jako kolportowanie informacji. Żyjemy w rzeczywistości rynkowej, więc jeśli artysta myśli o sprzedaży swoich prac, powinien posługiwać się narzędziami marketingowymi – czyli siłą rzeczy promocją tego, co robi.” – zauważają: Magdalena Korcz i Marika Zamojska – współzałożycielki i współprowadzące poznańską Galerię STARTER.
Najmłodsze pokolenie twórców wydaje się bardzo świadomie podchodzić do kwestii rynkowych. Zamiast latami czekać na propozycję wystawy, artyści sami zaczęli szukać miejsc i sposobów kontaktu z publicznością. Przykładem mogą być działania twórców zrzeszonych wokół wspomnianej Galerii STARTER. Zdaniem kolekcjonerów
– Piotra Bazylko i Krzysztofa Masiewicza, współtworzących Artbazaar.blogspot.com:
– „Propozycja STARTERA jest dość wyjątkowa. Są w nim artyści na podobnym poziomie rozwoju – zaczynający dopiero karierę artystyczną. Są młodzi, często jeszcze na studiach, znający się i lubiący nawzajem. Ta wspólnota pokoleniowa, towarzyska, uczelniana sprawia, że STARTER jest miejscem bardzo dynamicznym, kreatywnym i spójnym artystycznie […] Los sprawił, że w jednym miejscu i w jednym czasie spotkało się naprawdę wielu interesujących artystów. Stowarzyszenie dało im możliwości, z których jako grupa i jako indywidualni artyści teraz korzystają”.
W opinii Honzy Zamojskiego – jednego ze starterowców: — Żaden artysta nie tworzy tylko i wyłącznie do szuflady, każdy chce się w jakiś sposób podzielić tym, co robi, bo uważa, że może być to istotne dla innych ludzi. To jak najbardziej normalna rzecz. Promocja jest takim właśnie instrumentem, umożliwiającym spotkanie i konfrontacje z inną twórczością i opinią. Mit artysty tworzącego tylko „dla siebie”, który nie ma żadnych potrzeb poza tworzeniem – jest oszustwem.
Co więcej, twórca wręcz nie może pozwolić sobie dziś na to, by poprzestać jedynie na tworzeniu. – Ideałem byłaby sytuacja, w której artysta tworzy, a promocją jego sztuki zajmuje się ktoś, kto jest do tego odpowiednio przygotowany – wskazuje Małgorzata Szymankiewicz – również współpracująca z Galerią STARTER. „Przez odpowiednie przygotowanie rozumiem między innymi znajomość sztuki współczesnej, posiadanie kontaktów w środowisku i odpowiednich środków finansowych. Wszystkie te trzy podstawowe czynniki muszą występować łącznie.
W polskich warunkach rzadko mamy do czynienia z tak rozumianą promocją artystyczną, dlatego pewna forma autopromocji jest niestety niezbędna. Mówię niestety, ponieważ uważam, że artysta powinien zajmować się przede wszystkim pracą twórczą, a każda inna działalność może rozpraszać i nie pozwalać skoncentrować na tym, co dla twórcy jest najważniejsze. Młodzi artyści muszą jednak myśleć o promowaniu własnej twórczości, ale to jest kwestia odpowiednich proporcji między twórczością właśnie a promocją. Należy unikać sytuacji, kiedy artysta skupia się tylko na działaniach autopromocyjnych, bo może się okazać w pewnym momencie, że nie ma już czego promować” – dodaje.
– Ważna jest świadomość obecnej sytuacji, która wymieszała trochę sztukę z marketingiem. Można oczywiście zrezygnować z wtrącania się w te sprawy, jednak istotne jest, by mieć świadomość pewnych realiów
– nadmienia inny reprezentant STARTERA
– Jakub Czyszczoń.
Owa świadomość przejawia się między innymi w spojrzeniu twórców najmłodszego pokolenia na rynek czy kwestie inwestycji w dzieła sztuki: – Wielu z nas się tym interesuje, może niekoniecznie sprawdzając możliwości kupna dzieł sztuki, gdyż nie posiadamy jeszcze odpowiednich do tego finansów. Wynika to raczej z chęci sprawdzenia, jak radzą sobie inni ze sprzedażą swoich prac, zwłaszcza nasi rówieśnicy, jak np. Ziółkowski, Kowalski, znani dziś w coraz szerszych kręgach międzynarodowych galerzystów. To utwierdza w przekonaniu, że takie cuda się zdarzają, że istnieje możliwość przebicia się młodych na rynek sztuki – zauważa Agnieszka Grodzińska, współtwórczyni Stowarzyszenia STARTER, dodając:
– W dzisiejszych czasach znajomość rynku sztuki bywa bardzo przydatna, pomaga poruszać się w terenie, nie dać się „wmanewrować” w niebezpieczne transakcje, łapać te atrakcyjne propozycje. Choć zbytnie przejmowanie się rynkiem może zaszkodzić artyście, który z czasem może „skierować” swoją sztukę w stronę aktualnych trendów. Myślę, że trzeba postawić na indywidualność, bo choć często wydaje się nam ona tak odmienna od wszystkiego co znamy, to właśnie za nią płaci się najwięcej.
Ktoś, kto tego, co posiada, nie uważa za największe bogactwo, będzie nieszczęśliwy nawet, gdyby posiadł cały świat. Epikur
Dla kogo jutro wzejdzie słońce?
Interesujące rozwiązanie w kwestii inwestycji w najmłodszą twórczość proponuje firma Stilnovisti. Za jej pośrednictwem możliwy jest tzw. zakup sztuki z funduszem stypendialnym, polegający na tym, iż środki pieniężne przeznaczane na tego rodzaju lokatę, dzielone są pomiędzy zakup obiektów sztuki oraz dofinansowanie działań mających wpływ na promocję nazwiska ich twórcy.
Dodatkowe środki przekazywane jako stypendium artyście służą wówczas m.in. dofinansowaniu wydania katalogu przedstawiającego jego twórczość czy poniesieniu części kosztów transportu prac na wystawę. Horyzont inwestycyjny zakładany jest na minimum pięć lat. Koszty, z uwagi na włączenie w proces pośrednika, rosną i szacowane są na min. 20 rys. w pierwszym roku i min. 10 tys. w latach kolejnych. Należy zauważyć, iż rozbijając powyższe wielkości na kwoty, które należałoby odkładać miesięcznie, są to nadal bardzo przystępne sumy.
Spoglądając w niebo rozciągające się ponad rynkiem polskiej sztuki najnowszej, z całą pewnością można byłoby zaryzykować tezę, iż zapowiada się wyśmienita pogoda. I mimo iż niemożliwe jest jednoznaczne stwierdzenie, dla kogo jutro wzejdzie słońce, nawet w przypadku wystąpienia nieprzewidzianych opadów, koszty związane z ewentualną mylną prognozą wydają się być niczym wobec bezcennych doznań, jakie niesie ze sobą możliwość codziennego obcowania z dziełem sztuki.
Kurier Finansowy, Anna Piechaczek
Komentarze
Skomentuj