Bankowe tsunami według szefa BZ WBK

To nieprawda, że polskie banki przechodzą przez kryzys bez większych perturbacji.

Tak można streścić ostatnie wypowiedzi Mateusza Morawieckiego, prezesa BZ WBK, o sytuacji sektora bankowego.

Szef jednego z największych banków spodziewa się, że po I kwartale 2009 r. wyniki banków będą „złe, być może nawet bardzo złe”, tymczasem konkurenci zapowiadają możliwy spadek zysków (m.in. Millennium, BPH, BRE Bank), ale dalecy są od snucia wizji katastrofy. Morawiecki zaś twierdzi: „Mamy do czynienia z gigantycznym spadkiem marży odsetkowej netto, czyli banki coraz mniej albo wcale nie zarabiają na kredytach. Powód – ściągają z rynku depozyty po nieprzytomnych cenach”. Szef giełdowego banku nie ma wątpliwości, że za pół roku o kredyty będzie jeszcze trudniej, bo pozycja kapitałowa banków będzie jeszcze słabsza.

– Pieniądz i kapitał będą wkrótce dobrem rzadkim – ostrzegł publicznie Mateusz Morawiecki. I zaapelował do firm, by wykorzystywały wszystkie dostępne źródła finansowania, a więc m.in. gwarancje Skarbu Państwa, BGK, pożyczki EBOR.

Skąd ten pesymizm? Rynek wie swoje, czemu daje wyraz na finansowych forach internetowych. Jednym słowem: spodziewa się bardzo niemiłej niespodzianki ze strony BZ WBK w chwili publikowania wyników kwartalnych.

„To kolejna wypowiedź tego Pana na temat kryzysu. Rozumiem, że należy ją rozumieć w ten sposób… My bank BZ WBK wtopiliśmy na całej linii. Nasze kredyty są nierentowne, właściwie to nie wiemy, jak ich udzielać, jak je wyceniać… dlatego kupujemy papiery skarbowe i liczymy na cud…” – pisze jeden z internautów.

– AIB w krótkim czasie spadł 40 proc., więc i rating dla WBK spadnie. Będzie kłopot z pożyczaniem pieniędzy na rynku międzybankowym. Brak gotówki, brak możliwości udzielania kredytów, drogie kredyty, brak klientów to problem BZ WBK, a nie całego sektora – twierdzi z kolei komentator podający się za analityka bankowego.

Rynek lubi czytać między wierszami. Czy dobrze odczytał intencje prezesa, przekonamy się wkrótce.

Paweł Zielewski, Forbes

Komentarze

Skomentuj